wtorek, 18 września 2012

Sezonowo: zupa z dyni i cukinii z kaszą



Mam szczęście, bo dostałem dorodną dynię z przydomowego ogródka oraz kilka młodych cukinii, także prosto z grządki. Te drugie zjadłem prawie na surowo, podduszone chwilę na odrobinie oliwy. Były rewelacyjne - delikatne, chrupiące, słodkawe. Przeznaczeniem dyni była natomiast gęsta zupa-krem z białą kaszą gryczaną - nie tylko pyszna, ale dająca solidnego, energetycznego kopa.

Co do białej, nieprażonej kaszy gryczanej - na razie tylko jeden producent, Melvit, sprzedaje ją w woreczkach, ale jest raczej trudno dostępna. Dla sklepów jest to najwyraźniej na tyle odważne novum, że boją się umieszczać białą kaszę na półkach. A szkoda - jest nie tylko bardzo smaczna i mniej intensywna od palonej (a właściwie nawet nieporównywalna w smaku), ale osobom na diecie bezglutenowej może z powodzeniem zastępować kaszę jęczmienną. Mam więc nadzieję, że gryczana biała się spopularyzuje, a na razie, można kupować kaszę gryczaną niepaloną w eko-sklepach, tyle że w paczkach, nie w wygodnych woreczkach do gotowania.


Zupa z dyni i cukinii


Składniki:
  • 1 mała dynia mniej więcej wielkości pomelo
  • 2 nieduże cukinie
  • 2 marchewki
  • 1 pietruszka
  • pół pora
  • oliwa
  • suszony koperek
  • zioła prowansalskie 
  • sól
  • biała kasza gryczana
  • dymka

Przygotowanie:
  1. Na oliwie zeszkliłem pokrojonego pora, dorzuciłem pokrojone marchewki i pietruszki i chwilę smażyłem. Dodałem pokrojoną dynię, zalałem wodą i gotowałem, aż dynia zaczęła robić się miękka. 
  2. Następnie dodałem pokrojoną cukinię i gotowałem około 10 minut. 
  3. Przyprawiłem odrobiną suszonego koperku, ziół prowansalskich i soli, a następnie całość zmiksowałem. 
  4. Podałem z białą kaszą gryczaną i lekko podsmażoną dymką.


Spróbujcie także pysznej słonecznej zupy z dyni.

środa, 8 sierpnia 2012

Kurczak z kurkami



Tak bardzo, jak lubię kurki, tak nie lubię ich czyścić. No ale przemogłem się i spędziłem nad grzybami dwadzieścia minut, by móc wreszcie zabrać się do rzeczy - potrawki z kurczaka. Ważnym jej składnikiem jest świeży rozmaryn, który stosunkowo łatwo dostać w doniczkach. Można go również posadzić na parapecie, żeby zawsze mieć pod ręką aromatyczne igiełki.


Kurczak z kurkami


Składniki:
  • 40 dg piersi z kurczaka
  • 20 dg kurek
  • gałązka świeżego rozmarynu
  • 1/3 szklanki białego, wytrawnego wina
  • 1/3 szklanki wody
  • 2 łyżeczki mąki (u mnie kukurydziana)
  • duża cebula
  • dwa ząbki czosnku
  • pieprz, sól

Przygotowanie:
  1. oczyściłem kurki,
  2. pourywałem igiełki z jednej gałązki rozmarynu,
  3. pokroiłem kurczaka i posiekałem cebulę,
  4. smażyłem cebulę ok. 3 minuty,
  5. dodałem kurczaka,
  6. gdy się podsmażył dodałem kurki i wlałem wino, wodę oraz dodałem mąkę,
  7. całość wymieszałem i dusiłem pół godziny.

Ta potrawka jest moim zdaniem przepyszna. Na pewno chętniej bym ją przyrządzał, gdyby nie niechęć do oczyszczania kurek. Też macie z tym problem?

środa, 25 lipca 2012

Kebabczeta light



Co prawda jest ciepło i teoretycznie powinniśmy móc przetrwać o wodzie i sałatkach, wolę jednak zjeść coś konkretniejszego. Z tego, co mi wiadomo, w oryginalnej bułgarskiej wersji kebabczeta składa się z mieszanego mięsa jagnięcego, wieprzowego i cielęcego. Moja dietetyczna wersja jest zrobiona jedynie z mielonego indyka (nawet gdybym zainwestował w drogą i trudno dostępną jagnięcinę, do głowy by mi nie przyszło ją mielić...). Tłuszczu w niej tyle, co w samym mięsie, bo nie jest smażona a grillowana. Przygotowałem ją na patelni grillowej, ale w sumie nadaje się na imprezę na świeżym powietrzu jako alternatywa dla napompowanej wodą Zwyczajnej.


Kebabczeta light


Składniki (3-4 porcje):
  • pół kilo mielonego mięsa drobiowego
  • duża cebula
  • dwie łyżki bułki tartej
  • ząbek czosnku
  • niepełne pół łyżeczki mielonego kminu rzymskiego
  • kilka ziaren ziela angielskiego i kolendry rozgniecione w moździerzu
  • sól
  • pieprz


Przygotowanie:
  1. Posiekałem cebulę oraz czosnek i połączyłem z mięsem. Posoliłem, przyprawiłem pieprzem i odstawiłem na godzinę.
  2. Ziele angielskie i kolendrę rozgniotłem w moździerzu.
  3. Mięso połączyłem z przyprawami i bułką tartą. Uformowałem podłużne kotleciki.
  4. Grillowałem je na patelni grillowej przez 4 minuty z każdej strony.
  5. Podałem z pomidorami i sałatą.




niedziela, 27 maja 2012

Schab ze śliwką: zamiast wędliny i na niedzielny obiad



Inspektorzy i media alarmują, że jakość wędlin regularnie się pogarsza i w naszych kiełbasach jest coraz więcej masy kostno-tłuszczowej, a w szynkach wody i soli. Wiedząc, jak skomplikowanej technologii potrzeba, aby z małym udziałem tego, co uważamy za mięso, wyprodukować grillowo-ogniskową "Zwyczajną" można by ją spokojnie przemianować na "Niezwykłą". Co w tej sytuacji zrobić, poza zamianą wędliny na pastę sojową (co zresztą nikomu nie zaszkodzi)?

Można wybierać produkty mniejszych producentów, którzy wytwarzają wędliny w tradycyjny lub przynajmniej bliski tradycji sposób. Ich wyroby są co prawda znacznie droższe, ale nie przerażają składem i nie smakują jak słona, tłuszczowa masa. Można także zrobić wędlinę samemu, co jest przedsięwzięciem dla pasjonatów z dostępem do wędzarni. Moja propozycja jest prostsza - domowe pieczenie. 

Dlaczego warto piec mięso zamiast kupować wędlinę (przynajmniej od czasu do czasu)?

  • jemy samo mięso, które jest źródłem wartościowego białka,
  • możemy decydować o jakości mięsa (np. od zaufanego hodowcy, ekologiczne, zagrodowe),
  • ograniczamy ilość tłuszczu, szczególnie jeśli wybierzemy chudsze kawałki (polędwica, chudy schab, pierś z indyka czy kurczaka),
  • mamy kontrolę nad ilością soli - sami możemy zdecydować o ile chcemy podnieść sobie ciśnienie :)
  • pieczeń jest wielofunkcyjna - można ją spożywać w funkcji obiadu na ciepło czy śniadania na zimno, z pieczywem. Trzeba jednak konsekwentnie walczyć z nazywaniem jej "resztkami z obiadu" :)
  • można eksperymentować z przyprawami, marynatami i na przykład dodawać do wszystkiego chilli

Żeby nie być gołosłownym - moja pierwsza pieczeń z "kieszonką", którą wypchałem przyprawami i śliwkami, ale nie obraziłaby się też na inną zawartość (morele?). Tu dodam, że są dwie szkoły "kieszonkowania" - dziurawienie mięsa długim nożem na wylot oraz rozcinanie go do połowy. Ta pierwsza będzie w porządku, gdy będziecie chcieli jedynie nadziać mięso bez nacierania wnętrza kieszonki przyprawami. Przy drugiej metodzie co prawda mięso trzeba później związać, ale smak przypraw przejdzie je całe. Dlatego też - rozciąłem schab do połowy i związałem sprytnymi, sylikonowymi sznurkami.



Pieczony schab ze śliwkami


Składniki:
  • kilogram schabu
  • opakowanie suszonych śliwek (150 g)
  • 4 goździki
  • 4 ziarenka ziela angielskiego
  • 4 ziarenka jałowca
  • skórka starta z połowy sparzonej cytryny, lub ok. łyżka skórki cytrynowej z torebki
  • 2 łyżki suszonego majeranku
  • sól, pieprz
  • olej

Przygotowanie:
  1. Zmiażdzyłem w moździeżu goździki, ziele angielskie i jałowiec. Dodałem do mieszanki łyżkę majeranku.
  2. Sparzyłem cytrynę i z połowy starłem skórkę.
  3. Rozciąłem mięso do połowy i natarłem wewnętrz mieszanką przypraw.
  4. W części kieszonki bliżej środka mięsa umieściłem suszone śliwki (jedna za drugą, jakby stały w kolejce do zjedzenia).
  5. Starannie związałem schab i natarłem go solą, pieprzem i majerankiem.
  6. Obsmażyłem mięso na oleju ze wszystkich stron w brytfance.
  7. Brytfankę włożyłem do piekarnika rozgrzanego do temperatury 180 stopni.
  8. Wlałem na dno brytfanki trochę wody.
  9. Piekłem schab 1,5 godziny, co jakiś czas zaglądając, czy nie potrzebuje wody. W razie potrzeby podlewałem.

Podałem na obiad z podczosem. Następnego dnia schab był też na śniadanie.

Przepis jest wariacją przepisu z książki Marzeny Wasilewskiej Kuchnia polska.




niedziela, 13 maja 2012

Chrupiąca pierś z kaczki w 15 minut



Gdy pierwszy raz przyrządzałem piersi z kaczki upiekłem je w piekarniku i zniechęciłem się - całość, a szczególnie skórka, była gumiasta i miała niezbyt przyjemny posmak. Później parę razy zdarzało mi się jeść świetnie przyrządzoną kaczkę i postanowiłem zająć się tym mięsem na poważnie. 

Tu powinien nastąpić opis moich zmagań na drodze do kaczki idealnej, ale rozczaruję was. Zrobienie świetnej piersi z kaczki jest proste jak usmażenie jajecznicy, tyle że dłużej się czeka. Może trochę zachodu jest przy marynacie, ale zostaniecie wynagrodzeni chrupiącym, soczystym i aromatycznym mięsem. Z dostępnością piersi kaczki ostatnio nie ma problemu - w niektórych sklepach można ją kupić na wagę, w hipermarketach leży w lodówkach z pakowanym drobiem.

Ten wyjątkowo udany przepis pochodzi z książki 30 minut w kuchni Jamiego Olivera, w której autor przekonuje, że na co dzień można w pół godziny gotować trzydaniowe obiady. Może i można jak się jest siekającym ninja jak Oliver, ale dla mnie szybko znaczy bez deseru i przystawki. Dlatego też rozkładam książkę (której każda strona to kompletny obiad) na czynniki pierwsze i widzę, że jako taka jest rzeczywiście świetnym poradnikiem szybkiego gotowania.


Chrupiąca pierś kaczki


Składniki (2 porcje):

  • 2 piersi z kaczki ze skórą
  • łyżeczka przyprawy pięć smaków
  • pół łyżeczki tymianku
  • odrobina chilli w proszku
  • pół cytryny
  • niepełna łyżeczka miodu
  • sól
  • łyżka oliwy

Przygotowanie:
  1. Ponacinałem skórę kaczki w kratkę.
  2. Obsypałem piersi solą, przyprawą pięć smaków, tymiankiem i chilli, po czym natarłem oliwą.
  3. Smażyłem na patelni bez dodatkowego tłuszczu, najpierw skórką w dół, przewracając co jakiś czas.
  4. Po ok. 15 minutach kaczka była lekko krwista, po 20 dobrze wysmażona (czas smażenia zależy od was).
  5. Pokroiłem piersi w plasterki i wymieszałem w głębokim talerzu z miodem i sokiem z połowy cytryny.
  6. Podałem z pakowanym, umytym zestawem sałat (to jest szybkie gotowanie!). Jakby to zmieszać i dodać jeszcze trochę oliwy i soku z cytryny byłaby dobra sałatka.

Dobra, prosta kaczka. Smacznego!

wtorek, 1 maja 2012

Lekko i białkowo - łosoś z soczewicą i kaparami


Jeśli ktoś ma dystans do soczewicy, zaręczam, że nie musi być nudną papką i świetnie pasuje do pieczonego łososia. Przetestowałem - dodatek kaparów i papryki sprawia, że staje się lekko kwaśna, wyrazista, a przy tym soczewicowo syta. Zestaw na zdjęciu to cały obiad, nie chowają się gdzieś za kadrem ziemniaki czy ryż, bo zwyczajnie nie były potrzebne. Kęs łososia, kęs soczewicy - idealne zestawienie z dobrą, białkową energią.

Myślę, że ta soczewica smakowałaby równie dobrze jako dodatek do mięsa, można by też ją jeść na śniadanie z ciemnym chlebem. Gdyby nią nadziać paprykę czy cukunie pewnie też byłoby smacznie - muszę spróbować.


Pieczony łosoś i soczewica z kaparami


Składniki (3 porcje):

  • ok. 450 g fileta z łososia atlantyckiego lub hodowlanego (nie zagrożony bałtycki - patrz tabelka WWF),
  • do obtoczenia ryby: pieprz cytrynowy, mieszanka przypraw bez glutaminianu sodu lub sól i pieprz,
  • dwie filiżanki zielonej soczewicy,
  • czerwona papryka,
  • 2 czerwone cebule,
  • 3 ząbki czosnku,
  • garść kaparów,
  • oliwa.

Przygotowanie:

Łosoś
  1. Łososia przyprawiłem i włożyłem do nasmarowanej oliwą brytfanki.
  2. Włożyłem do rozgrzanego do temperatury 180 stopni piekarnika na ok. 15 minut.

Soczewica
  1. Poprzedniego dnia namoczyłem soczewicę.
  2. Soczewicę gotowałem około piętnastu minut tak, aby była miękka, ale nie zmieniła się w papkę.
  3. Posiekałem cebulę i czosnek, podsmażyłem na oliwie.
  4. Dodałem pokrojoną w drobną kostkę paprykę. Chwilę podsmażyłem.
  5. Dodałem ugotowaną soczewicę i kapary. Dusiłem około dwóch minut.



wtorek, 17 kwietnia 2012

Ratatouille - zdrowo i warzywnie



Ratatouille - po prostu duszone warzywa z ziołami prowansalskimi. Nie spodziewałem się rewelacji, tym bardziej byłem zaskoczony efektem. Może to zasługa bakłażana, który nie miał w sobie ani trochę goryczy (dałem sobie spokój z posypywaniem go solą), może ilości czosnku i oliwy, a może po prostu idealnie harmonijnej kompozycji wszystkich składników. Pewne znaczenie mogła też mieć przywieziona z Prowansji tajna broń:



To suszone bouquet garni, składające się z liścia laurowego i gałązek tymianku. Całą paczkę tych aromatycznych wiązanek kupiłem w Nicei, a pudełko ziół prowansalskich, których też dodałem, na stoisku z pamiątkami w antycznym teatrze w Orange - wszystko z plakietką Origine PROVENCE garantie. Francuzi wiedzą, jak promować swoją kulturę kulinarną. Nawiasem mówiąc, na wspomnianym stoisku, oprócz małych pudełek, były też kilogramowe worki ziół, nie pozwalające turyście zapomnieć Prowansji przez przynajmniej 10 lat regularnego używania ich w kuchni. Sprytne :)

A tak naprawdę, żeby zrobić świetny ratatouille wcale nie trzeba mieć kulinarnych pamiątek z Prowansji. Wszystko, co jest potrzebne, mamy na miejscu.


Ratatouille


Składniki (4 porcje):
  • 1 bakłażan
  • 3 średnie, czerwone cebule
  • 2 spore cukinie
  • 4 pomidory (jeśli z puszki, to bez soku)
  • 1 czerwona papryka
  • 1 zielona papryka
  • 1 żółta papryka
  • 3 ząbki czosnku
  • liść laurowy
  • 2 łyżeczki ziół prowansalskich (mniej więcej)
  • oliwa
  • pieprz, sól

Przygotowanie:
  1. Pokroiłem niedbale: bakłażana w kostkę, cukinię w grube plastry, cebulę w piórka, paprykę w duże kawałki o niekreślonym kształcie.
  2. Pomidory sparzyłem, zdjąłem skórkę i pokroiłem w kostkę.
  3. Posiekałem czosnek.
  4. W rondlu rozgrzałem 5 łyżek oliwy i podsmażyłem cebulę.
  5. Po chwili dodałem bakłażana i paprykę. Dusiłem parę minut.
  6. Dodałem cukinię i pomidory. Posoliłem, przyprawiłem pieprzem, dodałem liść laurowy, zioła prowansalskie i czosnek.
  7. Dusiłem na małym ogniu 40 minut.
  8. Podałem (co oburzyłoby prowansalskich purystów) z kuskusem - w osobnych miskach, bo ratatouille może być nieco wodnisty. 



sobota, 10 marca 2012

Jemy czarniaka! Pieczony z oliwkowo-pomidorową kruszonką


Czarniak to ryba z rodziny dorszowatych, którą trzeba jeść, aby popularny dorsz mógł odetchnąć i zająć się podwodną prokreacją. Nazwano go może nieszczęśliwie, ale smakuje doskonale i jest niedrogi. Przede wszystkim jednak nie jest przełowiony i kupując go przyczyniacie się do zachowania równowagi w morskim ekosystemie. Jest też w miarę dostępny w formie świeżych filetów (można obwąchać przed zakupem jak macie wątpliwości) oraz mrożony. Może zresztą już go jedliście, jeśli kupowaliście tzw. dorsza grenlandzkiego. Co do wyboru ryb - w tabelce zakupowej WWF, o której pisałem, czarniak nie występuje, ale już pracuję nad uzupełnieniem przewodnika.

Ten przepis na czarniaka jest tak zdrowy i szybki, że można nim zabijać poczucie winy po piątku z pizzą i piwem. Pieczony, nie smażony, z kruszonką z dobrego, przedwczorajszego chleba, oliwek i suszonych pomidorów. Nie żałujcie sobie!

Przepis pochodzi z książki Dwaj łakomi Włosi Antonio Carlucciego i Gennaro Contaldo.


Czarniak z oliwkowo-pomidorową kruszonką


Składniki (3-4 porcje):

  • 2 duże filety z czarniaka (u mnie w sumie 650 g ryby)
  • 6 suszonych pomidorów w oleju
  • 14 czarnych oliwek
  • 100 g (ok. czterech kromek) czerstwego chleba
  • łyżka zielonej pietruszki
  • 2 łyżki białego wina
  • oliwa
  • sól i pieprz

Przygotowanie:
  1. Rozgrzałem piekarnik do 200 stopni.
  2. Rybę posoliłem i włożyłem do wysmarowanego oliwą naczynia żaroodpornego. Z wierzchu również posmarowałem oliwą i polałem winem.
  3. Piekłem rybę 8 minut w międzyczasie zajmując się kruszonką.
  4. Posiekałem drobno chleb, oliwki, pomidory i pietruszkę (jeśli macie mocny blender to możecie zblendować. Jeśli jednak jest za słaby ryzykujecie, że się spali).
  5. Po 8 minutach pieczenia obłożyłem rybę kruszoną i piekłem jeszcze 10 minut.
  6. Podałem z ziemniakami i gotowaną fasolką szparagową.

sobota, 18 lutego 2012

Dlaczego wrócę do wołowiny? Wołowina po wietnamsku


Moja miłość do wołowiny jest trudna. Mięso, które można kupić w polskich sklepach zazwyczaj jest źle przygotowane i zleżałe, a po usmażeniu twarde jak gazela na surowo. Nie jestem drapieżnikiem, potrzebuję delikatnego mięsa, które będzie można rozgryźć i strawić. Problem z polską wołowiną polega podobno na tym, że nie hoduje się u nas ras krów mięsnych, z których słynie Ameryka czy Argentyna. Obchodząc go, kupiłem parę razy wołowinę irlandzką dostępną w Tesco. Była doskonała, ale stawała w gardle ceną. Teraz zaryzykowałem wybierając dwa razy tańszą polską ligawę i, o dziwo - sukces. Krucha, delikatna, nie jak polska krowa, a argentyńska wołowa arystokratka.

Narażę się właścicielom sklepów mięsnych, ale ligawa była hipermarketowa - pakowana. Wspieram drobny handel, jednak nie za cenę jedzenia zleżałego, wyschniętego mięsa o nieprzyjemnym zapachu przechowywanego nie wiadomo ile (brak daty pakowania, ale oczywiście "wszystko świeże") w ladzie chłodniczej otwieranej wielokrotnie w ciągu dnia. Ostatnio kupuję wyłącznie pakowane mięso, które po otwarciu nie ma w ogóle zapachu, a po przygotowaniu nie wyczuwam w nim nieprzyjemnie słodkawego posmaku. Gdybym tylko mógł kupować mięso w "u rzeźnika", na pewno bym to robił. Takich sklepów jest jednak niewiele (sam w okolicy nie znam żadnego) - mięso rozbiera się na miejscu głównie w hipermarketach i hurtowniach.

Ligawę jadłem już kilka razy i dopiero ta było dobra. Myślę, że trzeba znaleźć swoje źródło dobrego mięsa, które i tak nie zawsze będzie identycznej jakości. Za to jak się uda - rewelacja.


Marynowana i pieczona wołowina po wietnamsku

(przepis z książki Kuchnia azjatycka, wyd. Świat Książki)


Składniki:
  • 0,5 kilo ligawy wołowej
  • jedna świeża papryczka chilli
  • 3 ząbki czosnku
  • łyżka cukru
  • 2 łyżki sosu rybnego
  • 3 łyżki oleju sezamowego
  • 2 łyżki ziaren jasnego sezamu
  • 2 łodyżki trawy cytrynowej lub łyżka mielonej trawy cytrynowej ze słoika
  • warzywne dodatki: ogórek, dymka, sałata rzymska (możecie użyć innych)

Przygotowanie:
  1. Przygotowałem marynatę: posiekaną papryczkę, cebulę i czosnek wraz z łyżką mielonej trawy cytrynowej ze słoika, cukrem. Dodałem sos rybny, olej sezamowy oraz sezam i starannie wymieszałem.
  2. Ligawę pokroiłem na cienkie plastry i wymieszałem z marynatą. Odstawiłem na pół godziny.
  3. Wyłożyłem kawałki mięsa na lekko natłuszczoną (łyżka oleju sezamowego lub innego) blachę do pieczenia.
  4. Grillowałem w piekarniku na wyższym poziomie mniej więcej po 3 minuty z obu stron.
  5. Podałem z pokrojonym w słupki ogórkiem, sałatą i dymką.

A Wy gdzie kupujecie mięso? Macie swoje sprawdzone źródła?

czwartek, 9 lutego 2012

Międzynarodowy Dzień Pizzy: domowa pizza na grubym cieście



Z okazji przypadającego dzisiaj Międzynarodowego Dnia Pizzy zrobiłem puszystą pizzę na grubym cieście. Jest może cięższa od tej na cienkim, ale zima też nie jest lekka :) Najpierw jednak - podstawowe pojęcia w moim słowniku domowej pizzy:

- maszyna do chleba: kupiłem ją z ambitnym zamiarem domowego wypieku zdrowego pieczywa. Zapału starczyło na parę miesięcy (chociaż nie wykluczam powrotu do tego hobby), ale maszyna została. Teraz służy do wyrabiania ciasta na pizzę, do czego wydaje się stworzona. Ciasto z maszyny ma gładką konsystencję i jest doskonale wyrośnięte, a ja, zamiast męczyć się podczas wyrabiania, mogę zająć się czymś innym.

- kamień do pizzy: piece do pizzy nagrzewają się do ponad 400 stopni (temperatura nieosiągalna w zwykłym piekarniku). Kamień do pizzy, który nagrzewać trzeba w temperaturze 240/250 stopni przez pół godziny przed pieczeniem, pozwala zasymulować efekt prawdziwego pieca. Pizza jest chrupiąca, a piecze się ją zaledwie kilka minut.

- co na pizzę: zawsze znajdą się puryści, którzy powiedzą, że na prawdziwej pizzy są tylko pomidory, bawola mozzarella i słońce Neapolu. Nie mitologizujmy jednak słonego placka - można na niego położyć co się tylko chce. Zdecydowanie na pizzy nie lubię jedynie żółtego sera. Lepiej użyć białej mozzarelli w serwatce lub mozzarelli w blokach, którą można kupić na wagę (taką dostajemy zazwyczaj w pizzeriach). Żółty ser zabija smak ciasta i pozostałych składników i przy tym nieapetycznie wygląda. Sam używam białej mozzarelli (pakowanej z serwatką) pokrojonej na małe kawałki (tu przydaje się krajalnica do mozzarelli, czyli powiększona wersja krajalnicy do jajek).

- kolejność nakładania składników: sos, ser, dodatki. Nie inaczej, bo wilgotne dodatki zagotują się pod przykrywką sera rozmaczając ciasto.

- mąka: dostępna jest już w Polsce mąka na pizzę typu 0. Można ją kupić w delikatesach, przez internet lub w hurtowniach takich jak Makro (jeśli macie do nich dostęp). Czy jest lepsza od innej mąki? Wydaje mi się, że tak. Poza tym mam trochę zaufania do włoskiej tradycji.

- oregano: niezbędne zioło, koniecznie suszone. Jeśli kiedyś spróbujecie użyć świeżego, na przykład kupionego w doniczce, przeżyjecie zawód. Jest zupełnie bez charakteru.

- sos: zmiksowane pomidory pellati z puszki z odrobiną cukru, krojone pomidory z kartonika, przecier pomidorowy doprawiony solą i cukrem. Otwarte pole do eksperymentów, motywowanych ciekawością lub zawartością szafki.

- rozwijana, sylikonowa stolnica: spełnia wszystkie funkcje stolnicy drewnianej, a nie zajmuje miejsca i nie trzeba jej szorować pod prysznicem :)

A teraz przepis na pizzę na grubym cieście widoczną na zdjęciu. Użyłem do niej szparagów i karczochów ze słoika - sprawdziły się bardzo dobrze. 


Domowa pizza


Przepis na ciasto (2 pizze na grubym cieście lub 4 na cienkim):

  • pół kilo mąki na pizzę typu 0
  • saszetka drożdży instant (7g)
  • pół łyżki soli
  • pół łyżki cukru pudru
  • 310 ml wody
  • łyżka oliwy z oliwek

Sos i dodatki:
  • puszka krojonych pomidorów
  • zielone lub białe szparagi ze słoika
  • serca karczochów ze słoika
  • dowolna dojrzewająca szynka
  • mozzarella w serwatce

Przygotowanie z użyciem maszyny do chleba i kamienia do pizzy:
  1. Użyłem programu "ciasto rosnące". Myślę, że większość maszyn do chleba ma podobne programy. Ciasto gotowe było po 1,5 godziny.
  2. Na pół godziny przed końcem programu włożyłem do piekarnika kamień do pizzy i ustawiłem temperaturę na 250 stopni.
  3. Gdy program się skończył wyjąłem ciasto z maszyny i podzieliłem na dwie części formując je w kulki.
  4. Rozwałkowałem jedną część na kształt niezbyt cienkiego, okrągłego placka (bez zbytniej dbałości o regularność kształtu). Położyłem na szerokiej, płaskiej, drewnianej desce (kupiłem takie wraz z kamieniem)
  5. Na wierzchu położyłem pomidory (po prostu, nie robiłem sosu) i pokrojoną mozzarellę. Posypałem oregano.
  6. Nałożyłem dodatki - szparagi i pokrojone serca karczochów.
  7. Delikatnie przełożyłem pizzę z deski na kamień. 
  8. Po dziesięciu minutach była gotowa (pizza na cienkim cieście potrzebowałaby mniej czasu). Na chwilę przed wyjęciem pizzy z pieca położyłem na niej dojrzewającą szynkę.


A Wy jakie macie doświadczenia z domowym pieczeniem pizzy?


czwartek, 2 lutego 2012

Jeszcze po chochelce! Prosty kruszon


Jest impreza i ktoś ma ochotę na drinka? Przygotowywanie koktajli indywidualnych może uwięzić gospodarza w kuchni na długie godziny. Zamiast tego w karnawał lepiej podać drink masowy w misce lub wazie i tylko polewać chochelką.

Kruszon to po prostu białe wino z pomarańczami i cukrem. Jego nazwa wywodzi się od formy podania - w dzbanku. Czy z miski gorszy? Nie, i jest go więcej. Jeśli chodzi o składniki jakość wina jest dosyć istotna - nie powinno być za dobre. Dolewanie soku pomarańczowego i dosypywanie cukru do wina za więcej niż 10 zł to niegospodarność :)

Istnieją oczywiście różne wariacje kruszonu, ale zacznę od najprostszego. Proporcje na litr wina.


Kruszon


Składniki:

  • litr białego wina
  • 3 pomarańcze
  • pół cytryny
  • 2-3 łyżki cukru (w zależności od gustu)

Przygotowanie:
  1. Wycisnąłem sok z dwóch pomarańczy i połowy cytryny.
  2. Zmieszałem sok z cukrem.
  3. Wlałem wino do szklanej miski i dodałem sok z cukrem. Wymieszałem.
  4. Dodałem jedną, nieobraną pomarańczę pokrojoną w plasterki.

No to po chochelce!


czwartek, 12 stycznia 2012

Chilli a odporność: ryba w harissie


Przyjęło się, żeby ostre potrawy jeść latem co jest w sumie słuszne, bo pozwalają lepiej znieść upał. Kapsaicyna, która jest odpowiedzialna za ostry smak chilli, ma jednak również inne właściwości, w większości udowodnione przez przysłowiowych "amerykańskich naukowców". Jak wieść gminna niesie, należy do nich między innymi zwiększanie odporności. Cieszy mnie to, bo do obowiązkowej ogórkowej, żurku i kapuśniaku, mogę dołączyć jesienią, zimą i wiosną tajskie curry, chilli con carne, syczuańskiego kurczaka czy poniższą rybę w harissie. Nawiasem mówiąc - nie wydaje Wam się, że odkąd nie występuje u nas prawdziwa zima trzeba dbać o odporność prez trzy czwarte roku? Przez to globalne ocieplenie można się u nas tylko przeziębić.

Wracając do gotowania - harissa to powszechnie używana w północnej Afryce, ostra pasta z chilli i czosnku przyprawiona kolendrą oraz kminem. Sprzedawana jest w tubkach i słoiczkach, nie suszona (można kupić rodzimej produkcji przyprawę o tej samej nazwie, ale w formie proszku. To nie jest prawdziwa harissa). Udało mi się kupić oryginał w krakowskim Bomi, do którego mam wiele zastrzeżeń, ale akurat półki "kuchnia świata" są tam pełne. Myślę, że można ją też dostać w specjalistycznych sklepach internetowych.



Ryba w harissie
(źródło: Rachel Lane, Ting Morris, Na ostro)


Składniki:

Przygotowanie: 
  1. Wymieszałem harissę z jedną łyżką oliwy i nasmarowałem rybę.
  2. Usmażyłem rybę na mieszance łyżki oliwy i dwóch łyżek oleju (dla wyższej temperatury smażenia).
  3. Podałem z kuskusem i gotowym sosem pomidorowym z kartonika.

Proste, prawda? Jedzmy ostro i byle do lata!

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Retro kuchnia: potrawy z raków

autor zdjęcia: kraskland

W poście o doskonałym pasztecie Siergiejewiczówki, który udało mi się kupić na mini-targach regionalnych w centrum handlowym pisałem, że w PRL-u tradycja jedzenia ryb podupadła. Zapomniano także o rakach, które przed wojną były popularne i jadane na różne sposoby.

Nie pamiętam, kiedy widziałem ostatnio w sklepie raka, ale miałem przyjemność jeść dobre, polskie raki niedawno, gdy zostałem zaproszony na kolację do restauracji z wyróżnieniem Michelin (celebruję to wspomnienie...). Smakowały podobnie do świeżych krewetek dobrej jakości, były bardzo delikatne i pozbawione jakiegokolwiek posmaku stawu. 

Z tego co wiem, w Polsce można kupić raki szlachetne i błotne z hodowli. Nie mam wędkarskiego zacięcia, ale jeśli ktoś z Was ma to przypominam, że te gatunki są chronione i absolutnie należy je wypuścić po ewentualnym złapaniu. Zachować i zjeść można natomiast pochodzącego z Ameryki Północnej raka pręgowatego (taki jak na zdjęciu), który rozpycha się w naszym środowisku wypierając rodzime gatunki. 

Jeśli zdobędziecie raki możecie podjąć się wykonania retro-przepisu na pasztet z raków, jaj i ryb z pisma Kobieta w świecie i w domu z 1932 roku. Ryba, której trzeba użyc do pasztetu to najpewniej sandacz lub szczupak (stare dobre czasy bez lekko toksycznej pangi...). Moje przypisy w nawiasach []

POSTNY PASZTET Z RAKÓW, JAJ I RYB
źródło: Kobieta w Świecie i w Domu, 1932, Nr 15
Upiec rant [spód do pasztetu] z ciasta francuskiego lub kruchego. Ugotować 10 jaj na twardo, pół kopy [30 sztuk] raków, z których obrać nóżki i szyjki. 10 najładniejszych skorupek zostawić do nadziania, resztę utłuc i wysmażyc na masło. Ugotować kilka pieczarek, posiekać drobno z kilkoma deka ugotowanej ryby, obranej z ości, dodać bułkę, namoczoną w mleku, trochę soli, pieprzu. Następnie zalać kilkoma łyżkami kwaśnej świetany, rozbić 2 surowe żółtka, wymieszać z szyikami rakowemi i pokrajanemi w kostkę twardemi jajami. Ułożyć na półmisku upieczony rant z ciasta, nałożyć farszu na środek; resztę nadziać przecięte na pół skorupki od jaj i pozostawione skorupki od raków. Ubrać brzeg półmiska na przemian nadzianemi skorupkami z jaj i raków, wierzch pasztetu nakryć kruchemi ciasteczkami i podać gorący z sosem rakowym w sosjerce.

A jeśli nie macie ochoty na pasztet to mam alternatywę:

KROKIETY Z RAKÓW

Kobieta w Świecie i w Domu, 1931, Nr 11
10 sztuka raków ugotować na wrzącej wodzie; obrane ze skorupek usiekać niezbyt drobno, skorupy puścić przez maszynkę z 2-ma łyżkami masła: złożyć do rondelka, wysmażyć na ogniu, w końcu wlać 1 litr wody, zagotować, masło zebrać z wierzchu i przecedzić przez serwetkę. 1/4 ltr. ryżu, zagotowanego na wodzie, odlać i zalać 1/4 ltr. rosołu dodając łyżkę masła rakowego [no nie... może być jeszcze trudniej?]. Ryż wydusiś do miękkości. Na reszcie masła rakowego zasmażyć łyżkę mąki i pół szklanki mleka zagotować razem, do tego sosu włożyć usiekane raki, ryż i trochę kopru, posolić, zastudzić, robić krokieciki dowolnego kształtu, maczać w jajku i w bułeczce i smażyć na maśle.

Uff... Nie ułatwiano sobie wtedy życia w kuchni i zdecydowanie nadużywano masła. Odważy się ktoś z Was na takie retro-przysmaki?

piątek, 6 stycznia 2012

Tunezyjski kurczak z kuskusem


Zimno i wieje? Po pierwsze można nie wychodzić. Po drugie ugotować coś z kraju o cieplejszym klimacie. Taką prostą potrawkę kurczaka z oliwkami można podać z dużą ilością kuskusu. Rzadko go jadam i już prawie zapomniałem jaki jest pyszny i ekspresowy. 


Kurczak po tunezyjsku


Składniki (4 porcje): 
  • 600 g filetów z piersi kurczaka (użyłem zagrodowego)
  • 2 łyżki ziarenek kolendry zmiażdżonej w moździeżu lub mielonej (ta druga jest trochę mniej aromatyczna)
  • 2 średnie cebule
  • 200 g zielonych oliwek
  • 2 ząbki czosnku
  • 5 łyżek przecieru pomidorowego
  • 2 łyżki słodkiej papryki
  • 2 łyżki oliwy
  • sól i pieprz (po ok. pół łyżeczki)

Przygotowanie:
  1. Pokroiłem kurczaka w sporą kostkę i obtoczyłem w soli, pieprzu i kolendrze.
  2. Pokroiłem oliwki na połówki, a cebulę w piórka. Posiekałem zmiażdzony wcześniej czosnek.
  3. Na rozgrzaną oliwę wrzuciłem cebulę.
  4. Gdy była już brązowawa dodałem kurczaka. Smażyłem ok. 5 minut ciągle mieszając.
  5. Dodałem przecier pomidorowy, czosnek i mieloną paprykę. Smażyłem chwilę.
  6. Dodałem szklankę wody i gotowałem pół godziny (w razie potrzeby można dodać więcej wody).
  7. Na koniec wrzuciłem oliwki. Gotowałem kolejne 10 minut.
  8. Podałem z kuskusem.

Przepis pochodzi z książki Tunisia. Mediterranean Cuisine (wyd. Könemann). Oryginalnie w potrawie o wdzięcznej nazwie "zitounia" (od "oliwka") została użyta jagnięcina, jak jednak wyczytałem, kurczaka też się do niej stosuje. Nie należy natomiast zastępować zielonych oliwek czarnymi - będą zbyt intensywne.

niedziela, 1 stycznia 2012

Podsumowanie 2011 - 5 potraw, których musicie spróbować i wino roku

Poniżej osobisty ranking potraw, które przygotowałem w tym roku po raz pierwszy i na stałe weszły do mojego jadłospisu.




1. Chow mien


Błyskawiczne, pyszne i pozwala wysprzątać lodówkę. Absolutny hit dla zabieganych! 

czytaj przepis








2. Zupa pomidorowa z fasolą


Zupa z tego, co zawsze można mieć pod ręką. Puszka pomidorów, puszka fasoli, cebula. Proste i pewne. 

czytaj przepis







3. Syczuańska micha


Wielka chińska wyżerka na spotkanie dla paru osób. Idealne połączenie intensywnych smaków syczuańskiej kuchni. 

czytaj przepis







4. Błyskawiczne spaghetti z migdałowym pesto


Odkrycie, danie awaryjne, które wymaga tylko garści liści bazylii, pomidorków koktajlowych, oliwy, czosnku i migdałów. Niezbyt drogie i przepyszne!

czytaj przepis






5. Ryba a'la veracruzana


Ryba gotowana w kwaśno-pikantym sosie. Błyskawiczna, ostra, zdrowa i bardziej śródziemnomorska niż meksykańska.

czytaj przepis





Coś do picia? Wino roku:


Kwiaty, słodycz, głębia smaku. Nada się do wszystkiego i będzie smakować każdemu (a jeśli komuś nie zasmakuje, to nawet lepiej - będzie więcej dla was)

czytaj o winie


Kulinarne postanowienia noworoczne


O postanowieniach noworocznych, które nie mają szans być zrealizowane śpiewa powyżej Jamie Cullum, świetny wokalista jazzowy i prywatnie mąż apetycznej panny (pani raczej) Dahl, czyli Sophie Dahl.

Też mam swoje postanowienia (całe mnóstwo), poniżej tylko te kulinarne:
  1. Jeść więcej ryb i owoców morza - najlepiej tych nieprzełowionych lub ze zrównoważonych hodowli.
  2. Wykorzystywać w pełni sezony warzywne - młoda włoszczyzna, szparagi, dynie, pomidory. Aż do przejedzenia.
  3. Regularnie zamieszczać posty na blogu - i trochę go urozmaicić.
  4. Używać więcej świeżych ziół - mieć zawsze pod ręką chociażby pęczek pietruszki.
  5. Przeprowadzać kulinarne eksperymenty - gotowanie to nie tylko moje ulubione, piętnastominutowe makarony.
A Wy macie jakieś postanowienia noworoczne, kulinarne lub niekulinarne?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...