wtorek, 6 grudnia 2011

Jadalna historia. PRL i kotlety z mortadeli


W PRL-u przeżyłem tylko osiem lat mojego życia i niewiele mogę o tamtych czasach powiedzieć na podstawie własnego doświadczenia. Słuchałem jednak innych i czytałem, aby mieć pojęcie, czym był ten historyczny eksperyment. O zjazdach, planach i strajkach uczą w szkole (a przynajmniej powinni). Dla mnie ciekawsze jest, jak wyglądała codzienność "za komuny", co się czytało, jak spędzało wolny czas i oczywiście - co jadło.  

Jeśli też jesteście tego ciekawi lub chcecie powspominać polecam PRL od kuchni, gdzie obok mniej lub bardziej kryzysowych przepisów można poczytać felietony Wiesława Kota oparte na trafnych cytatach z epoki. Z czasów mi bliższych, z lat osiemdziesiątych, pochodzi na przykład przytoczony fragment książki W mojej kuchni nic się nie marnuje Anny Gasik: "Zwarzył się majonez, skwaśniałe mleko nie daje się przegotować, ciasto ma zakalec, na dżemie powstała pleśń. Z tych pozornie bezwartościowych produktów, łącząc je z ciekawymi dodatkami, można stworzyć nowe, bardzo smaczne i oryginalne dania". Słuszna idea nie marnowania jedzenia prowadzi do kulinarnej jazdy po bandzie: szampana z serwatki (zdrowie!) czy używania zepsutego koncentratu pomidorowego jako zakwaszacza do zup i mięs. Kot przytacza też sposób na wykorzystanie mięsa, które "zaczęło troszeczkę nie-pachnieć" - kąpiel w nadmanganianie potasu, płukanie i już pachnie! A gdy nie ma nawet zepsutego mięsa to kaszanka jest dobra na wszystko. Taki kulinarny survival...

U mnie dziś mniej ekstremalnie, klasyka gatunku zamienników schabowego. Pozwolę sobie na stylizację:
gdy w wyniku przejściowych trudności mięso jest trudniej dostępne z powodzeniem możecie zastąpić tradycyjnego schabowego wyjątkowo smacznym i tanim przetworem mięsnym - mortadelą. Pozytywnie zaskoczycie domownikom podając im ją w formie kotletów wraz ziemniakami i surówką. Smacznego! 

Kotlety z mortadeli


Składniki:
  • 70 dg mortadeli (naszej prawdziwej polskiej, nie włoskiej podróbki. Maksymalnie 11 zł/kg)
  • bułka tarta
  • 2 jajka
  • mąka
  • olej

Przygotowanie:
  1. Obtaczamy w mące, jajku i bułce. 
  2. Smażymy na oleju aż staną się rumiane. 

31 komentarzy:

  1. pamiętam takie "kotlety" ze szkolnej stołówki, szmat czasu temu ;) ale rzeczywiście pomysł jest na bardzo szybki obiad!

    OdpowiedzUsuń
  2. @przecinkowa
    I to jest naprawdę dobre, o dziwo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O jacie, nie przypominaj mi tego! Raz ojciec zrobił, mortadela przypominała podeszwę z papieru toaletowego. Brrr!

    OdpowiedzUsuń
  4. powiem tylko jedno UWIELBIAM!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. @pincake
    Może za drogą mortadelę kupił? Te za porządne są suche.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam i lubię, moja mama robiła. Teraz czasem gości na moim stole :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro to był komunizm to może jakieś inne państwo z demoludów, bo z tego co ja pamiętam u nas był socjalizm a ten kuchenny survival wyglada mi na menelską kuchnię.
    Mortadela to co jest teraz w sklepach to jest podróbka.
    Swoją drogą używało się do tego głównie mielonki.

    OdpowiedzUsuń
  8. O ja! Koszmar dzieciństwa ;) Tak się cieszyłam, że w stołówce jest wreszcie kotlet (czyli coś w miarę zjadliwego) a tu mortadelowa niespodzianka. Nie mogłam tego znieść. Aczkolwiek Twoje wyglądają elegancko, ciekawe czy w międzyczasie zmieniły mi się smaki.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Kamilla
    No proszę, nie jestem jedyny.

    @Lina w Śmietanie
    Jak kiedyś nie lubiłaś to teraz raczej też nie polubisz. Przyszły czasy prawdziwych kotletów, korzystaj :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam je z dzieciństwa. Mój brat uwielbiał, ja nie znosiłam :) Muszę mu przypomnieć o nich, może będzie chciał zjeść :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja mama robi takie kotlety, ale z mielonki. Uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbialam takie kotlety. W ogole jako dziecko lubilam wiele rzeczy ktore niekoniecznie chcialabym zjesc teraz. Ale kotlety chetnie sobie przypomne. pozdr. patti

    OdpowiedzUsuń
  13. Od czasu do czasu nie pogardzimy tanim jadłem :) A mój mąż je wprost uwielbia. Szkoda tylko, że dzisiejsza mortadela (ta najzwyklejsza) różni się chyba składem. Przoduje woda ;/

    OdpowiedzUsuń
  14. Ha ha - wiele słyszałam o tych kotletach - niestety nigdy ich nie jadłam i nieraz zastanawiałam się, jak też smakują:) Twój post zmobilizował mnie, żeby przekonać się o tym samej:) Dziękuję też za wzmiankę o książce "PRL od kuchni" - dałeś mi świetny pomysł na jeden z choinkowych prezentów!

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja calkiem milo wspominam;)To byly 'przysmaki' ze stolowki szkolnej.Jedyne czego nie lubilam, to zwykla gotowana na wodzie kielbasa w towarzystwie ziemniakow i surowki.Tego niestety sie zjesc nie dalo. Ale mortadela-calkiem calkiem;)A dzis-przechadzajac sie po supermarketach (w moim przypadku londynskich) mortadela to przepyszna wloska wedlina, krojona w bardzo cieniutkie plasterki:)A ja sie usmiecham pod nosem na jej widok i mysle sobie, ze o wiele wartosciowsza jest dla mnie wlasnie ta nasza PRL-owska podrobka:)

    OdpowiedzUsuń
  16. @shinju
    jak ma taki sentyment jak ja, to mu nadal będą smakować :)

    @slyvia
    O tym nie słyszałem wcześniej

    @patti
    Ja z takich rzeczy pamiętam kluski na parze z koktajlem truskawkowym z przedszkola.

    @Beti
    Na pewno się różni, ale udało mi się wreszcie kupić podobną przynajmniej w smaku. Prawie jak tamta :)

    @delikatessen
    Efekt zależy od mortadeli - ostrzegam :)

    @Ania
    Tak, włoska, którą bardzo lubię i czasem kupuję to zupełnia inna wędlina, niepodobna nawet w smaku do naszej podróby.

    @

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja już wtedy byłam wegetarianką, (dziecko, ty nie jesz mięsa? to co ty jesz? – hi, hi), więc nigdy nie próbowałam takich specjałów, ale produkty czekoladopodobne pamiętam doskonale i krówki własnej roboty...

    OdpowiedzUsuń
  18. Haha,klasyk. Jestem rocznik 84,i toto moj stary robil,ale z lekka modyfikacja. Kroil troszkie grubsze plastry,ten z kolei,znow kroil na pol,ale nie do konca,i w srodek wkladal plasterek zółtego sera-na bogato. Reszta roboty,klasycznie. Miszcz.
    leszczu55@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Mortadelę oczywiście pamiętam. Ale pamiętam też sam ocet w sklepach. I raz trafiły się flaki... Zobaczcie tutaj:
    http://kuchennawyspasmakow.blogspot.com/2011/10/flaki-w-rosole.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja z tamtych czasów mam uraz do wielu zup.Jadało się na szkolnej stołówce te obrzydliwe ogórkowe, pomidorowe,barszcze...
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  21. Jolu,ale wspomnienia...
    Ja pamiętam obrzydliwe czekoladopodobne wyroby,solone masło i kartki.
    A takich ,schabowych' to nawet bym chętnie spróbowała.Ale wtedy chyba mortadela była nieco inna,bez chemii.

    OdpowiedzUsuń
  22. swego czasu, zanim zaczęłąm "odzwyczajać się" od mięsa jadłam je namiętnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. @Veggie
    Parę lat temu taki wyrób dołączono bodajże do Newsweeka - niesamowity smak, za nic nie podobny do czekolady :)

    @Miszcz
    Faktycznie na bogato :)

    @Mysza
    Flaki mi się z tamtymi czasami nie kojarzą, za to z przydrożnym barem z lat 90-siątych. Lubię.

    @Ola
    Zupy takie sobie, ale np. pomidorówka z baru mlecznego? Dziwny smak, trudny do odtworzenia ale mam do niego sentyment.

    @Amber
    Wszystkiego brakowało to i chemii :)

    @Aga
    też się czasem odzwyczajam, ale organizm nie pozwala.

    @Nika
    :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Moje dziecko ostatnio dostało takie kotlety u teściowej i teraz mnie męczy. Trzeba będzie zrobić.
    Lidka

    OdpowiedzUsuń
  25. M jak Mortadela!
    Król wśród 'oszukanych' kotletów, jednak wielbiony przeze mnie i moją rodzinę. Prosty w wykonaniu i przede wszystkim smaczny. Dziękuję za przypomnienie tym 'klasyku' polskich obiadów :)

    OdpowiedzUsuń
  26. @Lidka
    Ja będąc dzieckiem uwielbiałem :)

    @Paulina
    Dla mnie też to król podróbek :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Dla mnie kotlet to schabowy, albo z piersi kurczaka. To co nazywam podróbą kotleta to będzie jeszcze kotlet z kaszy gryczanej, albo kotlet jajeczny. Pseudo kotlety to takie pierdu pierdu, choć nie ukrywam że baaaardzo lubię :)
    Wczoraj stojąc w kolejce w mięsnym, spojrzałam na mortadele i od razu pomyślałam o Twoim blogu. Nie mogłam się oprzeć... :))

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja podaję je z marchewką i groszkiem,ziemniakami.Pychota

    OdpowiedzUsuń
  29. Raz w tygodniu, w lepszej knajpie jadłem mortadelę panierowaną do tego ziemniaki i groszek było pyszne. A na popitkę pepsi cole. Normalnie ryj rozwalało. Jaka pyszna, aż nosem wracała. A teraz ... gdzie jest ta mortadela a co mówić pepsi. Wszystko podróba! Pamiętam jeszcze jak ojciec pił koniak jak wyszdł do ubikacji to podciagalem mu ten koniak.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. Jeśli komentujesz jako "anonimowy" podpisz się jakoś, żebym wiedział jak się do Ciebie zwrócić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...