środa, 28 września 2011

Aromatyczna zupa paprykowa



Nauczyłem się wreszcie pozbawiać skórki czerwoną paprykę. Wszędzie czytałem, że to proste, że w piekarniku skórka radośnie odskakuje od papryki i potem warzywo wystarczy owinąć w folię, wystudzić i obrać. Nic z tych rzeczy. W moim przypadku papryka piekła się w piekarniku z włączonym grillem chyba godzinę zanim nabrała odpowiedniego koloru, a skórka zaczęła się wyraźnie oddzielać. Musiałem ją też w tym czasie wielokrotnie obracać, aby przyrumieniła się równomiernie, przy czym wyraźnie od strony grilla się piekła, a od strony blachy, na której leżała, gotowała (w papryce jest w końcu mnóstwo wody).

Nie mam przesadnego poczucia winy związanego z własnym "śladem węglowym", ale zużycie takiej ilości energii elektrycznej dla pięciu papryk wydaje mi się pozbawione sensu. Czy da się przygotować je do obrania szybciej? Może podpowiecie co robię źle?

Na pewno źle nie robię zupy paprykowej. Gdy już się uporałem z nieszczęsnym obieraniem (rozpada się toto i klei...), poszło z górki. W sumie jak sobie przypomnę tę gęstą, aromatyczną zupę dochodzę do wniosku, że może niepotrzebnie zniechęcam Was do obierania papryki...


Zupa z papryki


Składniki:
  • 5 czerwonych papryk,
  • 1 cebula,
  • 1 gałązka świeżego rozmarynu,
  • 5 szklanek bulionu warzywnego (może być z kostki bez glutaminianu sodu, dostępna w sklepach ekologicznych),
  • 3 łyżki koncentratu pomidorowego,
  • sól, pieprz.

Przygotowanie:
  1. Całe papryki, nie pozbawione ogonków i pestek położyłem na blasze pod rozgrzanym grillem piekarnika.
  2. Piekłem, aż ze wszystkich stron były wyraźnie przypieczone, nawet czarne.
  3. Wyjąłem z piekarnika i owinąłem każdą z nich w folię aluminiową. Pozostawiłem na 20 minut.
  4. Obrałem papryki, pozbawiłem je pestek i ogonków, po czym pokroiłem w kostkę.
  5. Posiekałem cebulę i przesmażyłem ją na oliwie wraz z całą gałązką rozmarynu.
  6. Po pięciu minutach wyrzuciłem rozmaryn i dodałem paprykę, wywar oraz koncentrat pomidorowy.
  7. Gotowałem 15 minut, po czym zmiksowałem. Doprawiłem solą i pieprzem (można także dodać słodkiej papryki w proszku).
  8. Podałem z czymś w rodzaju rozmarynowych paluszków. Następnego dnia z grzankami.

Przepis na podstawie Encyklopedii zup, wyd. Bellona.

poniedziałek, 26 września 2011

Kto wygrał "Nakarm mnie" Billa Grangera?

Konkurs zakończył się wczoraj o północy, zatem czas na wyniki. Przypominam, że pytanie brzmiało: "Czym byś mnie nakarmił/nakarmiła". Propozycje były niezwykle zachęcające i pobudzające kulinarną wyobraźnię. Chcieliście mnie nakarmić między innymi zupą San La Thang, risottem z dynią hokkaido, jajecznica z kurkami, jagnięciną w rozmarynie, domowymi powidłami, jagnięciną po portugalsku... Nie sposób wymienić wszystkich rewelacyjnych propozycji. Za wszystkie bardzo dziękuję! 

A gotować z Billem Grangerem będzie miała przyjemność:

Kucharnia, Anna-Maria


Gratuluję!

Wybrałem też osobę, która otrzyma Gadżet Pocieszenia:

Grace


Życzę wygodnego odmierzania 250 gramów za pomocą sprytnej, balansującej miski! :)

Dziękuję wszystkim za udział w konkursie!





sobota, 24 września 2011

Orientalna wieprzowina ze śliwkami



Dostałem ostatnio trochę bio, organic, eko śliwek - czyli po prostu takich z przydomowego sadu :) Nie przepadam za surowymi owocami, więc postanowiłem je wykorzystać w daniu obiadowym. Okazały się wyśmienite - soczyste i bardzo słodkie. Z tego też powodu przepis z wrześniowego numeru Kuchni zmodyfikowałem rezygnując z cukru. Ta wieprzowina nie powinna być ani odrobinę słodsza. Kolejna większa zmiana to miksowanie podduszonych śliwek zamiast przecierania, którego szczerze nie znoszę. Trochę ugotowanych skórek nikomu nie może zaszkodzić - weźcie blender, żeby nie męczyć się nad sitkiem.



Orientalna wieprzowina ze śliwkami



Składniki:
  • 12 śliwek węgierek
  • 0,5 kilo wieprzowiny (szynka, polędwiczka)
  • duża cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 łyżki sosu sojowego
  • 1 łyżka sosu hoisin
  • 1 płaska łyżka mąki
  • olej

Przygotowanie:
  1. Śliwki porozcinałem i pozbawiłem pestek. Następnie zalałem je 1/4 szklanki wody i gotowałem do miękkości.
  2. Ugotowane zmiksowałem.
  3. Pokroiłem w kostkę wieprzowinę i obsypałem mąką. 
  4. W woku rozgrzałem olej i podsmażyłem cebulę i czosnek. Dodałem wieprzowinę i smażyłem aż do zrumienienia.
  5. Dodałem sos hoisin i sos sojowy. Po chwili także śliwki.
  6. Dusiłem 15 minut.

Wyszło sporo. Resztę zużyłem następnego dnia do chow mien, które, jak pisałem kiedyś, można zrobić ze wszystkiego.

wtorek, 20 września 2011

Słońce w talerzu, czyli zupa krem z dyni



Dynie to takie dziwne stwory, na widok których trudno się nie uśmiechnąć. Podłużne, pękate, małe i olbrzymie, gładkie i chropowate przypominają, że jesień nie musi być smutna i bura. Zupa z dyni, podobnie jak zupa marchewkowa, poprawia humor już samym kolorem, a i zawartość beta-karotenu nie zaszkodzi. Taką właśnie zupą zostałem ugoszczony w ostatni chyba w tym roku ciepły i słoneczny weekend.


Pyszna, aromatyczna i aksamitna zupa dyniowa według Hani 
- wpis gościnny


Składniki:
  • 1/4 pora
  • 4 marchewki (obrane i pokrojone w kostkę)
  • dynia (obrana ze skórki i wydrążona z miąższu i pestek)
  • oliwa
  • zioła prowansalskie
  • liść laurowy
  • suszony koperek
  • 3 łyżki jogurtu bez cukru
  • sól
  • pieprz
  • gałka muszkatołowa
  • mielony cynamon

Sposób przygotowania:
Drobno pokrojonego pora zeszkliłam na oliwie. Umyte, obrane i pokrojone w kostkę marchewki wrzuciłam do garnka z porem, chwilę trzymałam na ogniu, mieszając, a następnie dodałam umytą, obraną ze skórki i pozbawioną miąższu oraz pestek, pokrojoną w kostkę dynię. Ta ważyła spokojnie 5 kg, więc potrzebny był spory garnek i dużo czasu dla dyni, ale też zupy wyszło prawie osiem porcji. Podsmażyłam wszystko, mieszając, aż kawałki dyni zrobiły się szkliste. Dodałam pół szklanki gorącej wody (nie może jej być za dużo, aby  zupa nie była  zbyt rzadka - zawsze można dodać). Osoliłam - na tę ilość ok. łyżeczka soli. Dodałam suszony koperek, trochę ziół prowansalskich oraz duży listek laurowy i gotowałam czujnie ok. 20-25 minut. Następnie dokładnie zmiksowałam, uprzednio wyjmując listek laurowy. Wyszła bardzo gęsta, więc dodałam trochę gorącej wody, bo zupa ma być gęsta, kremowa, ale nie jak kit. Dodałam 3 łyżki jogurtu bez cukru, utartą gałkę muszkatołową oraz odrobinę mielonego cynamonu i świeżo zmielony pieprz.

Podałam z grzankami z chleba oraz pokrojonym koperkiem.

czwartek, 15 września 2011

Rybne curry, czyli skuteczne aromatyzowanie domu lub mieszkania



Jeśli zapraszacie gości i chcecie, aby od wejścia byli przekonani, że jesteście świetnymi kucharzami lub zależy Wam na zdobyciu takiej reputacji wśród sąsiadów - zróbcie to curry. Skutecznie aromatyzuje przestrzeń przeciętnego mieszkania lub nawet mniejszego domu, a do tego jeszcze świetnie smakuje :). Dla mnie ważny jest też fakt, że to kolejny sposób na niesmażone filety z białej ryby oraz wykorzystanie kurkumy i imbiru. A więc - dość zdrowia, aby wynagrodzić organizmowi hot-doga ze stacji benzynowej czy hamburgera (przyznaję się, a co...).


Rybne curry


Składniki (ze 3 porcje):
  • 0,5 kg filetów z chudej, białej ryby - dorsz, mintaj, morszczuk itp.,
  • 1 średnia cebula,
  • 2 ząbki czosnku,
  • 1 duży pomidor lub garść pomidorków koktajlowych (tych drugich nie trzeba sparzać, wystarczy pokroić na połówki - jest szybciej),
  • kawałek świeżego imbiru wielkości połowy kciuka (mam na myśli swój kciuk oczywiście),
  • łyżeczka mielonego kminu rzymskiego,
  • łyżeczka czarnej gorczycy,
  • łyżeczka kurkumy,
  • łyżeczka kolendry - ziaren lub mielonej,
  • pół łyżeczki chilli (użyłem suszonego w płatkach),
  • łyżeczka cukru,
  • pół łyżeczki soli,
  • olej.

Przygotowanie:
  1. Pokroiłem cebulę w cienkie piórka i wrzuciłem na rozgrzany olej na 5 minut.
  2. W międzyczasie posiekałem rozgnieciony czosnej i starłem obrany imbir.
  3. Dodałem czosnek z imbirem do cebuli wraz z kminem rzymskim, kurkumą, kolendrą, ziarenkami czarnej gorczycy i chilli. Smażyłem minutę.
  4. Dodałem pomidora wraz cukrem i solą. Dusiłem pod przykryciem parę minut, aż puścił sok.
  5. Wlałem szklankę wody oraz sól i cukier. Gotowałem 15 minut.
  6. Dodałem pokrojoną w dużą kostkę rybę i dusiłem 20 minut (trzeba pilnować, by sos osiągnął właściwą konsystencję. Jeśli jest za gęsty można dodać wody, jeśli za rzadki - zdjąć z garnka pokrywkę).
  7. Podałem z białym ryżem.

W czasie konsumpcji doszedłem do wniosku, że do curry pasowałyby bardzo dobrze rodzynki. Następnym razem spróbuję.

wtorek, 13 września 2011

Odpędzanie jesieni: Błękitna Laguna



Lato trzyma się jeszcze mocno w związku z czym proponuję drinka przywołującego na myśl idylliczne wakacje - Błękitną Lagunę. Wystarczą do niego cztery składniki, w tym Curaçao, którego małą butelkę kupiłem za niecałe osiem złotych. 


Błękitna Laguna


Składniki:
  • 50 ml wódki
  • 30 ml niebieskiego curaçao
  • kilka kropli soku z cytryny
  • sprite, 7Up lub lemoniada

Przygotowanie:
  1. Hmm... Połączyłem wszystkie składniki, nie wstrząsałem, nie mieszałem :)

Miłego sączenia!


poniedziałek, 12 września 2011

Królik w winie, czyli dlaczego jem mięso



Króliki to urocze stworzenia i mam pewne opory przed ich jedzeniem, ale cóż... darowanemu królikowi nie zagląda się w zęby (tym bardziej, że był z zaprzyjaźnionej eko-hodowli...). Królik jest zaliczany do drobiu i tak też go z Agatą przyrządziliśmy - białe wino i majeranek pasowały znakomicie, a podczas duszenia wytworzył się aksamitny, aromatyczny sos zasługujący na przynajmniej jedną gwiazdkę Micheline'a. Gdyby ktoś mnie zapytał: "Dlaczego jesz mięso?" dałbym mu do spróbowania dzisiejszego królika i odparł "Dlatego!" :)



Królik w winie



Składniki:
  • królik (bez korpusiku, będzie na rosół),
  • pół butelki białego wytrawnego wina,
  • kawałek natki selera,
  • kilka ziarenek ziela angielskiego,
  • 5 listków laurowych,
  • majeranek,
  • pieprz,
  • sól,
  • oliwa.

Przygotowanie:
  1. Natarliśmy królika solą, pieprzem i majerankiem.
  2. Obsmażyliśmy go na oliwie.
  3. Dodaliśmy listki laurowe, ziele angielskie i natkę selera.
  4. Dusiliśmy 40 minut podlewając winem i wodą (królik nie powinien "utonąć" w płynie, może się nawet trochę "chwycić").
  5. Zjedliśmy z ziemniakami z wody i kolorowym kalafiorem gotowanym na parze.





niedziela, 11 września 2011

Ryba z boczkiem i rozmarynem



Uwielbiam ryby, ale wiem, że nie wszyscy tak mają. Przepis ten dedykuję typom mięsnym, którym wędzony boczek w daniu z dorsza czy mintaja da poczucie wieprzowego bezpieczeństwa. Oprócz dobrej jakości wędzonki istotny jest tu świeży rozmaryn - przygotujcie się na zużycie połowy hipermarketowej doniczki. Efekt wart jest inwestycji, bo ryba wychodzi delikatna i dzięki wędzonce nie wysusza się. No i jest baaardzo boczkowa...


Ryba z boczkiem i rozmarynem


Składniki:
  • 4 filety z mintaja, morszczuka, dorsza - właściwie z dowolnej nie tłustej białej ryby,
  • boczek w plastrach - mniej więcej 3 plastry na filet,
  • 6 gałązek rozmarynu - gałązki są różne. 4 z nich służą do położenia na filetach, więc jeśli gałązka jest zbyt rozrośnięta spokojnie możecie podzielić ją, by obsłużyła dwa kawałki ryby,
  • sól,
  • oliwa - u mnie rozmarynowa. Oczywiście nie warto takiej kupować specjalnie dla tego dania.

Przygotowanie:
  1. Igiełki z dwóch gałązek rozmarynu posiekałem i połączyłem w miseczce z 3 łyżkami oliwy i połową łyżeczki soli. 
  2. Natarłem filety mieszanką.
  3. Położyłem każdy z filetów na trzech, czterech plastrach boczku (boczek prostopadle do ryby). Owinąłem filety.
  4. Na każdym filecie położyłem po gałązce rozmarynu.
  5. Piekłem na wysmarowanej oliwą blasze 10 minut w temperaturze 220 stopni.

Dużo tłuszczu, wiem. Pretensje do Jamiego Olivera i jego książki Każdy umie gotować :) 

sobota, 10 września 2011

KONKURS! Wygraj "Nakarm mnie" Billa Grangera


Ciekawe przepisy, piękne zdjęcia i sympatyczna narracja australijskiej gwiazdy kulinariów Billa Grangera - oto całe Nakarm mnie, które od dziś możecie wygrać na Jadalne/Pijalne. Nagroda to (staje się to powoli tradycją) książka sprawdzona i tutaj już prezentowana. Z mojego oklejonego zakładkami egzemplarza ugotowałem już risotto z grzybami, łososia z kurkumą i kurczaka z grzybami shitake. Dla Was egzemplarz nowy, pachnący i w twardej oprawie. 

piątek, 9 września 2011

Przepis na dzika. Łatwo i bez marynowania














Jeśli macie wrażenie deja-vu, to jest ono uzasadnione. Jest to archiwalny post, który jestem zmuszony opublikować jeszcze raz ze względu na problemy z naszym kochanym Bloggerem. Jego awaryjność zaczyna przekraczać normy przyzwoitości... 


Mam w rodzinie myśliwego, dzięki czemu od czasu do czasu jem potrawy z dziczyzny. Pisałem już o świątecznym udźcu z sarny, który przed duszeniem spędził dwa dni w aromatycznej marynacie. Dzisiaj spróbowałem czegoś prostszego - niemarynowanego mięsa z dzika duszonego z cebulą, rozmarynem i paroma innymi składnikami. Woda i wino, którymi zalałem dziczyznę zredukowały się do niewielkiej ilości aksamitnego sosu nie wymagającego zagęszczenia mąką. Samo mięso było doskonałe - miękkie, intensywne w smaku, z wyraźnie wyczuwalnym aromatem przypraw. Tym samym popularny mit o dziczyźnie jako mięsie trudnym do przyrządzenia i wymagającym od gotującego wieloletniego doświadczenia uważam za obalony.

Receptą na sukces w starciu z dzikiem było w moim przypadku użycie zamrożonego wcześniej mięsa - to najprostszy sposób na to, by po uduszeniu było kruche i delikatne. Trzeba jedynie pamiętać, że solidny kawał dziczyzny potrzebuje trochę czasu na to, by się rozmrozić. Mój dzik spędził w lodówce półtora dnia.


Duszony dzik


Składniki:
  • kilogram rozmrożonego mięsa z dzika (żebym ja wiedział, który to był jego kawałek...),
  • dwie cebule,
  • gałązka rozmarynu,
  • pół szklanki czerwonego wina (niekoniecznie),
  • kilka ziarenek ziela angielskiego,
  • dwa liście laurowe,
  • kilka ziarenek czarnego pieprzu,
  • sól,
  • oliwa.

Przygotowanie:
  1. Posiekaną w piórka cebulę zeszkliłem na oliwie.
  2. Dodałem pokrojone w kostkę mięso dzika.
  3. Gdy już się obsmażyło wrzuciłem do garnka gałązkę rozmarynu, ziele angielskie, pieprz i liście laurowe.
  4. Zalałem winem i wodą tak, by mięso było prawie przykryte (wino jest "nieobowiązkowe").
  5. Dusiłem 1,5 godziny.
  6. Wyjąłem liście laurowe i gałązkę rozmarynu, z której powinny oddzielić się do tego czasu igiełki.

Dzika jedliśmy z młodymi ziemniakami i moją ulubioną wersją młodej kapusty.

Kurczak z grzybami shitake



Wszystkoleczące grzyby shitake staram się jeść jak najczęściej. Zazwyczaj kupuję na wagę suszone i zamykam w słoiku, aby mieć je zawsze pod ręką. Tym razem zdecydowałem się na świeże, mimo że mam z ich kupowaniem pewien kłopot - nigdy nie wiem czy są świeże.

Pobliski hipermarket, którego nazwy z litości nie przywołam (na razie...), przyzwyczaił mnie do tego, by uważnie przyglądać się produktom przed ich kupnem. Dzięki temu nie zabieram do domu przypleśniałych ogórków, nadgniłej papryki czy innych niespodzianek z działu warzywnego. Z shitake jednak jest ten problem, że bardzo trudno ocenić czy są świeże - to miękkie, ciemne grzyby, na których często występują drobne plamki szarego nalotu. Skąd wiedzieć, gdzie kończy się shitake a zaczyna pleśń? A może grzyb pleśni nie rośnie na grzybie i może on tylko zgnić (co nie uspokaja, biorąc pod uwagę konsystencję świeżych shitake)? Nie mam pojęcia. 

W każdym razie dzisiaj zaryzykowałem (także dlatego, że opakowań shitake była cała lodówka, musieli je właśnie "rzucić") i udało się - kupiłem doskonałe, świeże grzyby, które mają tę przewagę nad suszonymi, że przyrządza się je błyskawicznie, bez namaczania, a ich konsystencja jest niezwykle delikatna. Przekonałem się, że nie można sądzić tego grzyba po pozorach, on po prostu tak ma, że źle wygląda :).

Uprzedzając pytania dlaczego jeszcze kupuję w rzeczonym hipermarkecie - kupuję, ponieważ tylko tam mogę dostać zagrodowego kurczaka. Może to jeszcze nie eko, ale żaden "produkcyjniak" nie wytrzymuje z nim porównania.



Kurczak z grzybami shitake



Składniki: 
  • 400 g fileta z piersi kurczaka (najlepiej zagrodowy albo eko),
  • 200 g. świeżych grzybów shitake (jeśli użyjecie suszonych to będzie to na pewno inna ilość gramów),
  • 3 cm korzenia imbiru,
  • 1 cebula,
  • czerwona papryka,
  • 200 g zielonej fasolki szparagowej, groszku cukrowego lub zielonej fasoli o płaskich strąkach (ze względu na stan zaopatrzenia wspomnianego hipermarketu użyłem mrożonej),
  • 2 łyżki ciemnego sosu sojowy,
  • 2 łyżki jasnego sosu sojowy,
  • sok z limonki (lub cytryny, co tam... mniej więcej jedna łyżka),
  • olej.

Przygotowanie (metodą najlepszą dla szybkiego smażenia, czyli "wielu miseczek" - zaczynam gotowanie dopiero wtedy, gdy wszystkie składniki są już pokrojone):
  1. Kurczaka pokroiłem z kostkę, przełożyłem do miski i zalałem łyżką jasnego sosu sojowego i łyżką ciemnego.
  2. Pokroiłem cebulę w piórka oraz obrany imbir w słupki. Przełożyłem razem do miseczki.
  3. Paprykę pokroiłem w kostkę i przełożyłem do miski wraz z fasolką.
  4. Grzyby opłukałem i pokroiłem na duże kawałki. Jest w nich mnóstwo wody i bardzo się redukują, więc mniejszych egzemplarzy nie trzeba kroić w ogóle.
  5. Do kolejnej miseczki wlałem składniki sosu: łyżkę ciemnego i łyżkę jasnego sosu sojowego oraz łyżkę soku z limonki.
  6. Smażyłem kurczaka na rozgrzanym oleju przez 3 minuty. Wyjąłem z woka i odłożyłem.
  7. Dolałem oleju by podsmażyć kolejne składniki: imbir z cebulą - 2 minuty, grzyby - 1 minutę, paprykę i groszek - 1 minutę.
  8. Dodałem kurczaka i sos. Chwilę podgrzałem.
  9. Podałem z ryżem jaśminowym

Przepis jest lekko zmodyfikowaną wersją przepisu z książki Nakarm mnie Billa Grangera. Często do niej zaglądam czego efektem na Jadalne/Pijalne było już risotto z grzybami i łosoś z kurkumą. Chcielibyście także pogotować z Grangerem? Jeśli tak, to nie przegapcie KONKURSU, który ogłoszę jutro!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...