Staram się odwiedzać Beskid Niski przynajmniej raz w roku. Niesamowite krajobrazy, przydrożne kapliczki, drewniane cerkwie no i... łemkowska kuchnia. Dzisiaj wpis wyjazdowy o kulinarnej kulturze pogranicza.
Uczę się łemkowskiej kuchni w karczmie regionalnej "Gościnna Chata" w Wysowej. Niesamowity wystrój, bez przaśnej cepelii oraz wspaniała kuchnia sprawiają, że zawsze tam wracam. Polecam to miejsce bez obaw, bo jeszcze nigdy się nie zawiodłem. Dotąd miałem okazję spróbować:
Blinów z marynowanym mięsem (na zdjęciu) - wyraźnie widać włókna startych ziemniaków, nie jest to żadna mrożona garmażerka. Delikatne i soczyste w środku bliny nadziane są pysznym, marynowanym mięsem.
Kindziuka ziemniaczanego - to danie z tartych ziemniaków zapiekanych z boczkiem. W karcie przeczytałem, że na zamówienie pieką go "tradycyjnie w żołądku wieprzowym". Mój kindziuk był co prawda pieczony w foremce, ale też doskonały.
Kiszeniaków - to gołąbki w kiszonych liściach kapusty. Spróbuję przygotować to danie w najbliższy weekend, o czym na pewno napiszę.
Waru ze zlepieńcami - zupy z soku z kiszonej kapusty z pierogami. Nie mylić z kapuśniakiem. To delikatny, kwaskowy wywar z warzywami - klarowny, bez samej kapusty.
Kindziuka ziemniaczanego - to danie z tartych ziemniaków zapiekanych z boczkiem. W karcie przeczytałem, że na zamówienie pieką go "tradycyjnie w żołądku wieprzowym". Mój kindziuk był co prawda pieczony w foremce, ale też doskonały.
Kiszeniaków - to gołąbki w kiszonych liściach kapusty. Spróbuję przygotować to danie w najbliższy weekend, o czym na pewno napiszę.
Waru ze zlepieńcami - zupy z soku z kiszonej kapusty z pierogami. Nie mylić z kapuśniakiem. To delikatny, kwaskowy wywar z warzywami - klarowny, bez samej kapusty.
Kiesyłci z komperami - to zupa z kiszonej mąki owsianej podawana z ziemniakami i jajkami. Warto wiedzieć jak to smakuje. Czy warto zamówić ponownie? Każdy powinien sam osądzić.
Ponadto jedliśmy tam doskonałą grochowicę (grochówkę), zlepieńce (pierogi), barszcz z watruszką (czyli pierogiem drożdżowym), żur i kartacze. Wszystko popite miętownicą, czyli delikatnym i orzeźwiającym napojem z mięty. W karcie jeszcze czeka parę ciekawych pozycji: tartanyki pieczone na liściu kapusty (rodzaj placków ziemniaczanych), hałuski (ziemniaczane kluski) czy homiłki (serowa przystawka). Dań w pełni mięsnych nie próbowałem. Rewelacyjne zupy oraz zaskakujące dania mączne i ziemniaczane wydają mi się istotą tej niezwykłej kuchni. Plus kiszona kapusta.
Ach...beskid...już tęsknię a do urlopu daleko:(
OdpowiedzUsuńAch...kiszeniaki:)
Bardzo ciekawy post! Kuchnia łemkowska jest mi prawie wcale nieznana, więc tym bardziej mnie zaciekawiła!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kuchnia łemkowska to dom mojej babci... najlepsze pierogi z ziemniakami jakie w życiu jadłam... Mój tato jest Łemkiem a jego rodzinna miejscowość jest z drugiej strony Wysowej... wystarczy przejść przez górę (albo objechać dookoła Uście Gorlickie:-)) Ale mi zrobiłaś przyjemność. Miłe wspomnienia powróciły, choć dzieli mnie od Beskidu ponad 700 km... Ja jakoś łemkowskiej kuchni do siebie nie przeniosłam... błąd to wielki, który niewątpliwie naprawię.
OdpowiedzUsuńUps... miało być "sprawiłEś", a nie "sprawiłAś". Przepraszam :-)
OdpowiedzUsuń@ Margarytka
OdpowiedzUsuńNie szkodzi :)
Mam znacznie bliżej do Łemkowszczyzny i często tam bywam. Zazwyczaj jeżdżę szlakiem drewnianych cerkwi. Są niesamowite.
tak, stare cerkwie i kościoły mają duszę.. ja jeżdżę z przewodnikami Rewasza, prezentują sporo ciekawych i - już najczęściej zapomnianych - faktów
OdpowiedzUsuń@ Studnia Miodu
OdpowiedzUsuńRzeczywiście są bardzo dobre. Także z nich korzystam.