Do anchois podchodziłem z rezerwą, do tego stopnia, że nigdy ich w kuchni nie użyłem. Miałem w pamięci makaron a'la putanesca, który mi kiedyś podano w restauracji - za bardzo rybny, za słony, zbyt intensywny. Wiedząc jednak, że uprzedzenia biorą się zazwyczaj z braku doświadczenia, postanowiłem dać drugą szansę małym rybkom.
Nie jest tak znowu łatwo kupić anchois, znalazłem je dopiero w delikatesach. Przy okazji przestrzegam przed wrzucaniem ich do koszyka w pośpiechu, ponieważ może Was zaskoczyć kwota na paragonie. Tak mała puszka niewielkich, morskich stworzeń za 12 zł? Zdarza się. Sam zapłaciłem 8 zł za anchois produkowane w Hiszpanii dla polskiej firmy. To sporo, ale taka ich ilość może starczyć nawet na 6 porcji makaronu, jaki Wam dzisiaj proponuję. Myślę, że anchois po otwarciu można przez jakiś czas przechowywać - są chyba za słone, by mogły się zepsuć (trzeba je tylko przełożyć z puszki do słoiczka na przykład).
Przepis pochodzi z książki Pascala Brodnickiego Po prostu gotuj, na podstawie której przygotowywałem już świetny makaron z kurczakiem. Szczerze polecam tę książkę z jedną uwagą - nie traktujcie pomysłu gotowania makaronu w bulionie z kostki poważnie. To równie niedorzeczne co rozcieranie jej z oliwą i nacieranie piersi kurczaka przed smażeniem, co proponuje bohater ostatniej telewizyjnej reklamy Knorra.
Makaron z oliwkami i anchois
Składniki (2 porcje):
- 200 g makaronu fusilli (czyli świderków - pasowałoby też spaghetti lub linguine)
- 8 czarnych oliwek
- 2 ząbki czosnku
- 3 fileciki anchois
- skórka z cytryny (najlepiej tzw. "niepryskanej")
- pół pęczka natki pietruszki
- chilli świeże lub suszone
- 3 łyżki oliwy
Przygotowanie:
- Drobno posiekałem rozgnieciony nożem czosnek, oliwki, fileciki anchois i natkę pietruszki
- Skórka miała być ze sparzonej cytryny, zatem po prostu polałem część cytryny wrzątkiem. Następnie za pomocą obieraczki do warzyw pozyskałem z niej mały kawałek skórki.
- Smażyłem skórkę z cytryny na oliwie przez ok. minutę.
- Dodałem anchois i po chwili czosnek, oliwki oraz większą szczyptę suszonego chilli (płatki). Smażyłem 3 minuty po czym wyrzuciłem skórkę z cytryny.
- Makaron gotował się w tym samym czasie więc pod koniec wlałem do podsmażonych składników parę łyżek makaronowej wody
- Dokładnie wymieszałem z ugotowanym makaronem i natką pietruszki.
Anchois przeistoczyło się w przyjemnie chrupiące rybne skwarki nadające makaronowi pełny smak (umami?). Na pewno jeszcze je wykorzystam, tym bardziej, że czekają w lodówce...
Także "małych rybek" nigdy nie dopuszczałam do mojej kuchni. Ale chyba czas to zmienić, bo co raz częściej napotykam przepisy z nimi :)
OdpowiedzUsuń@Bazylia
OdpowiedzUsuńChyba jutro zrobię spaghetti a'la putanesca, żeby mi się rybki nie zmarnowały :)
prpoponuję też dla odmiany zamiast pietruszki ugotować makaron razem z poszatkowaną rukolą :)
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja.
OdpowiedzUsuńfajny przepis :) oliwki nadziewane anchios mam z Lidla, dodalam i wyszlo przepyszne!
OdpowiedzUsuń