Jeśli macie wrażenie deja-vu, to jest ono uzasadnione. Jest to archiwalny post, który jestem zmuszony opublikować jeszcze raz ze względu na problemy z naszym kochanym Bloggerem. Jego awaryjność zaczyna przekraczać normy przyzwoitości...
Mam w rodzinie myśliwego, dzięki czemu od czasu do czasu jem potrawy z dziczyzny. Pisałem już o świątecznym udźcu z sarny, który przed duszeniem spędził dwa dni w aromatycznej marynacie. Dzisiaj spróbowałem czegoś prostszego - niemarynowanego mięsa z dzika duszonego z cebulą, rozmarynem i paroma innymi składnikami. Woda i wino, którymi zalałem dziczyznę zredukowały się do niewielkiej ilości aksamitnego sosu nie wymagającego zagęszczenia mąką. Samo mięso było doskonałe - miękkie, intensywne w smaku, z wyraźnie wyczuwalnym aromatem przypraw. Tym samym popularny mit o dziczyźnie jako mięsie trudnym do przyrządzenia i wymagającym od gotującego wieloletniego doświadczenia uważam za obalony.
Receptą na sukces w starciu z dzikiem było w moim przypadku użycie zamrożonego wcześniej mięsa - to najprostszy sposób na to, by po uduszeniu było kruche i delikatne. Trzeba jedynie pamiętać, że solidny kawał dziczyzny potrzebuje trochę czasu na to, by się rozmrozić. Mój dzik spędził w lodówce półtora dnia.
Duszony dzik
Składniki:
- kilogram rozmrożonego mięsa z dzika (żebym ja wiedział, który to był jego kawałek...),
- dwie cebule,
- gałązka rozmarynu,
- pół szklanki czerwonego wina (niekoniecznie),
- kilka ziarenek ziela angielskiego,
- dwa liście laurowe,
- kilka ziarenek czarnego pieprzu,
- sól,
- oliwa.
Przygotowanie:
- Posiekaną w piórka cebulę zeszkliłem na oliwie.
- Dodałem pokrojone w kostkę mięso dzika.
- Gdy już się obsmażyło wrzuciłem do garnka gałązkę rozmarynu, ziele angielskie, pieprz i liście laurowe.
- Zalałem winem i wodą tak, by mięso było prawie przykryte (wino jest "nieobowiązkowe").
- Dusiłem 1,5 godziny.
- Wyjąłem liście laurowe i gałązkę rozmarynu, z której powinny oddzielić się do tego czasu igiełki.
Dzika jedliśmy z młodymi ziemniakami i moją ulubioną wersją młodej kapusty.
śmieszne trzymać w lodówce dzika:) ale co tam, ważne, że smaczne. Nigdy nie jadłam i nawet nie wiem, jak smakuje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńrzeczywiście, lodówka musi być spora :)
OdpowiedzUsuńTeż mam w rodzinie myśliwego i zdarza nam się jakąś dziczysnę jadać. Ale najbardziej lubię rosół z bażanta - cudo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bażanta jadłem, ale rosołu z niego nie - musi być świetny :)
OdpowiedzUsuńchetnie bym zjadla taki obiadek:) smakowite zdjecie:)
OdpowiedzUsuńoj zjadłoby się zjadło, tylko mały problem - jak tu dzika upolować... zazdroszczę
OdpowiedzUsuńkocham dziczyznę, choć jem ją od święta, a może nawet i rzadziej. podana z młodymi ziemniaczkami - to idealne!
OdpowiedzUsuń@aga
OdpowiedzUsuńdzięki :)
@manoria
widziałem, że można kupić dzika, ale ceny powalające. Na szczęście dostałem...
@Bazylia
też jadam od święta i tym bardziej doceniam :)
Jak ja bym chętnie spróbowała dziczyzny! Twoja wygląda niesamowicie pysznie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRewelacja! Zazdraszczamy rodzinnego myśliwego! :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam dziczyznę:) Jak dla mnie dzik jest bezkonkurencyjny z grilla... mniam!!
OdpowiedzUsuńMięsa już dawno nie jadłam, a dzika to chyba nigdy :) Ale Twoje wykonanie na pewno bardzo smakowite :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem, chętnie bym spróbowala, bo jestem bardzo mięsożerna. Czy myślisz, że można dostać gdzieś mięso z dzika, nie mając myśliwego w rodzinie?
OdpowiedzUsuń@agnieszka
OdpowiedzUsuń:) Pozdrawiam!
@just-great-food
Mam szczęście, przyznaję :)
@Agna
Nie jadłem nigdy z grilla, spróbuję!
@Doctor
Szczerze mówiąc udał się ten dzik :)
@Grace
Widziałem w jednych delikatesach internetowych w strasznej cenie. Taniej powinno być w sklepach, w których zaopatrują się często restauracje, np. Makro. Nie pamiętam czy widziałem tam dzika, ale sporo różnego ciekawego mięsa było, mrożonego oczywiście.
Żebym to ja miała dzika... ech, żaden nie chce się wprowadzić do mojej lodówki :-)))
OdpowiedzUsuńA danie bardzo ciekawe i z pewnością smakowite.
Można zostawić w lesie otwartą lodówkę i czekać, może wejdzie :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię dziczyznę, miałam okazję próbować dzika na jakimś weselu..podobno najlepsze są policzki dzika!:)
OdpowiedzUsuńO, to już brzmi egzotycznie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie kupiłam połówkę z dzika, oczywiście przebadałam!! Przepis na pewno wypróbuję! Dzięki i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAnka
OdpowiedzUsuńPrzyrządzenie dziczyzny to nie lada sztuka, zwłaszcza całego dzika, tak jak w tym przepisie: http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/pieczony-dzik-faszerowany-wedlug-przepisu-magdy-gessler-z-kuchennych-rewolucji-w-jastrowiu_40878.html. To już wyższa szkoła jazdy.
OdpowiedzUsuń